piątek, 29 marca 2013

poniedziałek, 25 marca 2013

Rozdział 9

Hermiona późnym wieczorem wróciła do swojego pokoju i padła zmęczona na łóżko. Zaczęła rozmyślac nad decyzją, którą podjęła w sprawie Freda. Uważała, że on zasługuje na jeszcze jedną szansę, a po chwili zmieniała decyzję. Nie mogła zrozumiec co się z nią dzieje. Jej serce wiedziało, że kocha Freda ale ta wiadomośc nie dochodziła do jej głowy z radością. Doskonale wiedziała jak postąpił ukochany. Gdy o tym myślała, próbowała się denerwowac na siłę, próbowała wywołac sztuczną złośc ale nie umiała, wymiękała na samą myśl o Fredzie. Wyobrażała sobie tylko jego twarz i już wzdychała do niego, nie potrafiła się gniewac, za dużo dla niej znaczył. Jednak uważała za słuszne, że musi dostac karę, za dużo sobie pozwala. Jej złośc nagle przeszła, postanowiła pomyślec o nim dobrze. Przypomniała sobie jego zachowanie przy obiedzie, był taki śmieszny, robił wszystko co się dało, żeby Miona się uśmiechała. On kochał jej promienny uśmiech, kochał jej śmiejące się oczy. Ona tłumaczyła jego zachowaniem jako "codzienne", ale sama wiedziała, że się zmienił, że robi to dla niej. Kochała to uczucie, kiedy on ją rozśmieszał, a jedzenie które spożywała wypluwała ze śmiechem, a po chwili przepraszającym wzrokiem patrzyła na Molly. Raz już się zdarzyło przy śniadaniu, Fred opowiadał jak w nocy zrobił kawał Ronowi, kiedy jego młodszy brat spał, bliźniak nalał ciepłej wody do garnuszka i polał nią Rona, a ten się posikał, Hermiona tak się zaczęła śmiac, że wypluła całe jedzenie z buzi na Ginny. Wszyscy wpadli w śmiech, a Miona przepraszała przyjaciółkę, pomagając jej się wyczyścic. Gdy Miona to wspominała, uśmiech sam pojawiał się jej na twarzy. Była tak zamyślona o Fredzie, że nie zauważyła jak Gin weszła do pokoju
-Do kogo się tak uśmiechasz, jest tu jakiś duch? czy ten odruch to ze starości - zaśmiała się młoda
-Ej! aż taka stara to ja nie jestem - uśmiechnęła się
-To jaki jest powód tej twojej ucieszonej mordki ?
-Wspominam wakacje
-Przecież się jeszcze nie skończyły
-No wiem, ale fajnie tak sobie przypomniec ostatnie zdarzenia, bo jakby nie patrzec to, to co się wydarzyło złe, za chwilę zamieniało się w dobre.Te wakacje uważam za udane - oznajmiła z ogromnym uśmiechem na twarzy
-No proste, przecież spędzasz je ze mną - ruda przytuliła mocno przyjaciółkę, po chwili Miona lekko odsunęła się od przyjaciółki
-A jak ci się układa z Harrym ?
-Świetnie, dziś o północy wymykamy się z Nory i idziemy na spacerek, a wiesz co jest w tym najlepsze? że to on zaproponował
-Ojejku no to gratuluję. Ale to oznacza, że na noc zostawiasz mnie samą ? - wymusiła na twarzy grymas, który miał za zadanie pokazac smutek
-Och nie przesadzaj ! Dasz sobie radę - śmiała się młodsza
-Rany ale się cieszę, że wam się układa. Gin, dochodzi 10 ja się kładę spac, obudź mnie o 23:45  , jak będziesz wychodziła, okey ?
-No dobra, to dobranoc, ja mam mało czasu, a muszę się szykowac
-Mało czasu? masz jakieś dwie godziny
-No.... przecież mówię, że mało czasu- uśmiechnęła się ruda i wyszła do łazienki. Hermiona położyła się, a po chwili zasnęła. Gdy spała, cały czas się wierciła, już na pierwszy rzut oka można było dostrzec, że w jej śnie rozgrywa się jakaś akcja, lecz nie można było stwierdzic jaka. Gin przez chwilę wpatrywała się ze śmiechem na Mione i wahała się czy ją obudzic czy dalej się śmiac. Postanowiła ją obudzic, bo spieszyła się na randkę
-Halo! Miona, wstawaj! - krzyknęła
-Aaaaa!!! -wrzasnęła i po chwili spadła z hukiem na podłogę, a ruda zaczęła się tak śmiac, że Fred ją usłyszał ze swojego pokoju i szybko wbiegł do nich
-Stało się coś?! - krzyknął
-Nie, nic - powiedziała rozbawionym głosem Gin
-To czemu.....-błąkał się w słowach
-Nic się nie stało! możesz już wracac do pokoju! - krzyknęła Hermiona, a on posłusznie wyszedł
-Ej, czemu tak na niego naskoczyłaś ? - zdziwiła się młoda
-Nie wiem co we mnie wstąpiło, może to, że tak strasznie mnie boli głowa i jestem cała spocona - tłumaczyła
-Dobra ja już idę, a na twoim miejscu to bym go przeprosiła, widziałaś jaką miał smutną buźkę? - zachichotała
-Dobrze, dobrze przeproszę go- powiedziała, po czym zaczęła sobie przypominac wyraz twarzy Freda. Zadowolona Ginny szybko zeszła do ogrodu. Wystroiła się i wymalowała jak gwiazda. Wyglądała olśniewająco, sam Potter nie wierzył, że idzie z kimś tak pięknym na spacer.
Hermiona wzięła prysznic i się ubrała, aż sama się sobie dziwiła, że o dwunastej w nocy stroi się po to, aby przeprosic Freda.
Ubrała niebieską bluzę i jeansy, włosy uczesała w roztrzepany kucyk, w którym wyglądała uroczo. Następnie postanowiła pójśc do Freda i go przeprosic.
Nie zastanawiała się weszła do pokoju bliźniaków i zobaczyła Freda, który przebierał się.
-Ej! przebieram się! - wrzasnął
-Oj przepraszam - obróciła się na pięcie i zasłoniła twarz rękę
-O Hermiona, nic się nie stało - właśnie dostrzegł, że to właśnie ona weszła do jego pokoju, ona dalej była odwrócona
-Nie przyszłam tu na pogaduszki, chciałam cię przeprosic za moje dzisiejsze zachowanie
-W porządku
-A tak właściwie to gdzie jest George ?
-A poszedł śledzic Harry'ego i Ginny - powiedział i zbliżył się do Miony - już się ubrałem, możesz się odwrócic - odwróciła się i ujrzała rudego chłopaka, jego twarz się śmiała, miała ochotę go pocałowac ale coś ją zatrzymywało, nie mogła
-Powinnam już pójśc
-Nie, zaczekaj!
-Tak ?
-Chciałbym z tobą porozmawiac....... o nas
-Fred! nie ma "nas" jestem ja i ty, nie ma "nas"
-Dobrze więc chciałbym porozmawiac o tobie i o mnie, a więc chodzi o to, że chciałbym tobie podziękowac , jak się śmiejesz to dajesz mi inspiracje do robienia żartów - powiedział, jakie było zdziwienie Hermiony, gdy to usłyszała, w tej właśnie chwili zrozumiała, że to ona strasznie kocha Freda, przez to wszystko miała nadzieje, że on jej powie, że ją kocha, a tu niespodzianka, powiedział co innego. Wiedziała, że to teraz ona mu powie, że go kocha, to był ten moment, liczyło się tylko teraz i tu. Nie mogła się wycofac, podeszła do niego i pocałowała go z taką czułością, chciała tym gestem wyznac mu jak bardzo go kocha, jak bardzo się dla niej liczy, jak bardzo tęskni za tą bliskością. Minęło zaledwie pięc sekund, a on ją od siebie oderwał, popatrzał na nią z niezrozumieniem , z niejasnością. Ona nie wiedziała co się dzieje
-Coś nie tak? -zapytała
-Czemu ty mnie całujesz?! - warknął - myślałem, że między nami wszystko skończone, bawisz się mną?!
-Och, nie ja n-n-nie...- rozpłakała się
-Nie płacz tylko mi to wytłumacz - otarł jej łzy
-Bo j-ja cię k-k-kocham i nie mogę p-p-przestac myślec o t-t-tobie - jąkała się płacząc
-Nie rozumiem, dalej mnie kochasz?
-T-tak
-Tak się cieszę - przytulił ją, a ona przestała płakac
-A ty? też mnie jeszcze kochasz?
-Jeszcze? ja cię cały czas kochałem i kocham i kochac będę - pocałował ją

Mam nadzieję, że rozdział się spodoba, przepraszam za błędy ortograficzne i  pozdrawiam! ;D

wtorek, 12 marca 2013

Rozdział 8

-Hej kochanie, wstałaś już? Mam dla ciebie śniadanko - powiedział Ronald wsuwając głowę do namiotu
-Ron!!! Spadaj stąd! za kogo ty się uważasz?! - krzyknął Fred
-Ha ha - zaśmiał mu się w oczy - przecież Mionka wczoraj wyraźnie powiedziała, że mnie kocha
-ale nie zaprzeczyła, że mnie tez kocha - warknął bliźniak
-a w ogóle to gdzie ona jest i czemu nie ma jej tu? - zdziwił się młodszy brat
-co?! jak to ?! Hermiona!!!!!!! - krzyknął na cały głos Fred
-zamknij się i chodź jej szukac - powiedział po raz pierwszy mądrze. Fred nałożył na siebie bluzę i założył spodnie. Weszli do Nory. Podeszli pod pokój Ginny. Zaczęli pukac. 
-Czego chcecie?! - warknęła rozespana Gin
-jest tu Mionka ? - zapytał Ron
-powinna byc jeszcze w namiocie z Fredem, ale widzę, że Fred jest tu, no właśnie czemu jesteś tu a ona jest tam? - mówiła składając sobie całośc we własnych słowach
- bo obudził mnie szanowny braciszek, ale nie ważne. W namiocie też nie było Hermiony i myśleliśmy, że przyszła do ciebie - powiedział Fred
-idźcie się zapytac mamy - zamknęła drzwi i się położyła na łóżku
- no słyszałeś, idziemy zapytac się mamy - powiedział młodszy
-mamin synek, ja do mamy nie idę, zaraz zacznie robic zamieszanie, a później obwinianie kto co zrobił źle, nie dziękuję, wolę to załatwic sam - burknął Freddie, po czym wyszedł do swojego pokoju.
Nie uwierzył co zobaczył u siebie. Na jego łóżku leżała Hermiona wtulona w jego bliźniaka.
-Co tu się dzieje ?! - wrzasnął ze smutkiem w głosie 
-Fred to nie tak jak myślisz - próbował się tłumaczyc George 
-stara wymówka, to może mi powiesz jak? i dlaczego mi to zrobiliście? - dramatyzował 
-spokojnie, posłuchaj -powiedziała Miona wstając z łóżka i przytulając swojego chłopaka 
-zostaw mnie!
-daj sobie wytłumaczyc! - próbowała
-ale co tu tłumaczyc? po prostu najpierw całujesz się ze mną i mnie w sobie rozkochujesz, później mówisz Ronowi, że go kochasz, a teraz przytulasz się z moim bliźniakiem ? tego za wiele , kim ty w ogóle jesteś i co robisz z nami? z moją rodziną?! - ponownie wrzasnął zraniony
-Fred to ciebie kocham! Ronowi powiedziałam, że go kocham ponieważ bałam się o niego,a zobaczyłeś ten widok, bo George mnie pocieszał, wiem, że to głupie, pomyślisz pewnie sobie, że mogłam się wypłakac Gin albo Harry'emu  ale oni teraz mają siebie a tobie się nie wypłakałam bo ty mnie nie zrozumiesz, a George wszystko widział, a o tobie wie wszystko i chciałam z nim porozmawiac, ale widzę, że tobie nie da się niczego wyjaśnic, bo od razu robisz jakąś aferę myślałam, że mi ufasz, jak się przekonałam coś nie za bardzo! - krzyknęła i wyszła z pokoju bliźniaków, czekała ją jeszcze rozmowa z Ronem, ale na razie nie miała siły o tym myślec. Wbiegła szybko do swojego pokoju i położyła się na łóżku, zasnęła. Obudziła się. Zobaczyła całującą się parę, która stała w pokoju, obok zamkniętych drzwi. Widziała zamazane twarze, bo dopiero co się obudziła. Wytrzeszczyła oczy i zobaczyła Harry'ego i Ginewrę. 
-Wow ! aż tak szybko się rozwinęła akcja - ucieszyła się Miona, dwójka postaci natychmiast od siebie odskoczyła
-yyy no tak - uśmiechnęła się Gin
-Hermiono błagam nikomu nie mów, wiesz co by się stało, sami nie długo zauważą - powiedział Potter
-spokojnie nie wydam was, ale moglibyście mi oszczędzic widoków - zaśmiała się
-trochę długo pospałaś Mionka i jest już za późno na śniadanie, ale na dole czeka na ciebie obiad - zmieniła temat Gin
-co?! która jest godzina ?
-trzynasta pięc, spiesz się na obiad - powiedział Harry, a Hermiona zeszła na obiad.
Po obiedzie chciała pogadac z Ronem, ale gdy odchodziła od stołu Fred szarpnął ją delikatnie na bok
-Hermiono bardzo cię przepraszam, zachowałem się jak dupek, ale to dlatego, że cię tak bardzo kocham i nwm co bym zrobił bez ciebie, proszę nie gniewaj się - mówił błagalnym głosem
-Fred to miłe, ale to co zrobiłeś jest karygodne, zraniłeś mnie i potrzebuję czasu - odeszła. Fred się kompletnie załamał. Przez parę dni gdy Harry, Ginny, George, Hermiona i Ron się dobrze bawili Fred gnił w swoim pokoju. Hermiona przez ten czas wszystko wyjaśniła Ronowi i znów było jak dawniej, byli przyjaciółmi.
Rano George postanowił pogadac z bliźniakiem
-hej Fred nie możesz się tak smucic z powodu Hermiony, prędzej czy później i tak będziecie razem
-George ty nic nie rozumiesz, zraniłem ją, zraniłem moje szczęście 
-uspokój się, nie widzisz, że ona się teraz już lepiej czuje, że zaczęła normalnie życ, a no tak jak możesz to widziec skoro cały czas przesiadujesz w tym pokoju - burknął
-no dobra , to co mam zrobic ?
-a czy na pewno nazywasz się Weasley?
-no tak
-no to się zastanów co powinieneś zrobic, bo każdy Weasley wie co zrobic w takich sytuacjach 
-już wiem! - krzyknął uradowany Fred
-i o to mi chodziło, a teraz wyłaź z tego pokoju, uśmiech przyklej sobie klejem na twarz i szybko na śniadanie - obydwoje zeszli z uśmiechami na twarzach, przywitali wszystkich i zasiedli do stołu. Miona gdy zobaczyła Freda jej serce zaczęło bic mocniej. Starała się nie zwracac na niego uwagi, ale gdy tylko ich wzrok się spotykał Fred robił śmieszne miny, a ona się nie umiała opanowac i śmiała się jak dziecko. Wszystko wskazywało na to, że ich relacje szybko się naprawią.


Bardzo was przepraszam, że tak długo czekaliście, no ale w końcu wycisnęłam coś z mojej wyobraźni. Mam nadzieję, że się spodoba. Wszystkich czytelników i czytelniczki bardzo gorąco Pozdrawiam!

piątek, 1 marca 2013

Rozdział 7

Hermiona popchnięta przez bliźniaka wpadła z hukiem do namiotu
-mógłbyś byc delikatniejszy, przez ciebie mnie tyłek boli
-przepraszam, jak chcesz mogę pomasowac - zaśmiał się
- ty głuptasie - poczochrała rudzielca po włosach. Położyli się. Miona leżała przytulona do chłopaka, głowę miała położoną na jego piersi. Cieszyli się chwilą. Miona chwilę myślała, lecz po chwili zapytała
-Freddie?
-tak?
-jak się nazywała twoja pierwsza dziewczyna?
-yyyyy.....nie pamiętam, a twój pierwszy chłopak?- dziewczyna jeszcze bardziej wtuliła się w żartownisia i szepnęła mu do ucha
-ty nim jesteś- dała mu delikatnego całusa, po czym położyła się na nim i zasnęła.
Obudziły ją krzyki, nie było przy niej Freda. Spojrzała na zegarek, była już pierwsza w nocy. Wstała i wyszła z namiotu. W ciemnościach ujrzała dwóch rudzielców to byli Fred i Ron.
-Co tu się dzieję ? - zapytała rozespanym głosem
-może ty mi wyjaśnisz? - spojrzał na nią groźnie Freddie
-nie rozumiem - zadrżał jej głos
-całowałaś się z moim bratem? - zapytał zdenerwowany.Zamarł, zaczęła płakac, jednak Fred nie patrzył na to, chciał tylko znac prawdę
- no całowałaś się z nim czy nie ?! -wykrzyknął
-nie! - krzyknęła przez płacz
-jak możesz coś takiego mówic Hermiono ? przyznaj się do swojego czynu - wtrącił Ronald
-Ron to ty mnie całowałeś - już nie miała siły, te słowa wyszeptała
-sama chciałaś - dodał młodszy
-Fred uwierz, błagam - płakała przez co głos jej się załamywał
- nie wierzę, jak mogłaś ?! -warknął i szybko wbiegł do namiotu, wziął swoje rzeczy i wbiegł do Nory.
Miona się zerwała ze snu z płaczem. Popatrzyła na Freda śpiącego obok niej
-To sen, tylko sen- wyszeptała pod nosem i przytuliła śpiącego obok Freddiego.
-Coś się stało kochanie ? - wymamrotał z zamkniętymi oczami, tuląc się do Miony.  Przez dłuższą chwilę nie odpowiadała, myślała " ten sen coś znaczył, muszę powiedziec Fredowi. Boję się ale on musi wiedzie. Zasługuje na prawdę. George miał rację, muszę mu o wszystkim powiedziec i to teraz "
-Możemy pogadac? - łzy jej się lały z oczu
-tak, o co chodzi ? - zerwał się i popatrzył na Mionę. Wytarł jej łzy. Hermiona opowiedziała mu wszystko, próbowała zachowac zimną krew, jednak nie umiała, płakała jak dziecko. Fred zrobił się czerwony ze złości i powiedział
- zabiję go!
-uspokój się, nie rób mu nic, proszę - mówiła przez płacz
-Mionka, gdyby nie George nie wiadomo co by ci zrobił - otarł jej łzy
-cieszę się, że cię mam przy sobie - wtuliła się w rudego
-jutro to załatwimy - pocałował ją, przez chwilę oboje się zanurzyli we własnym świecie. Hermiona oderwała go od siebie
-kocham cię
-ja ciebie też, chodź
-gdzie ?
-na spacer nie możemy tak się smucic, no chodź
-ale jest 2 w nocy
-no chodź, najwyżej się nie wyśpimy - na jego twarzy pojawił się uśmiech
-no dobrze - odwzajemniła uśmiech. Wyszli na zewnątrz. Chodzili po ogrodzie, rozmawiali, całowali się, jednak nie wiedzieli, że przygląda im się Ron.
-Nie pozwolę na to, abyś była z Fredem Hermiono, to ja cię kocham - powiedział i szybko zbiegł do ogrodu. Zobaczył parę przytulającą się do siebie, podszedł bliżej
-Fred, Hermiona
-czego chcesz?! - krzyknął bliźniak zbliżając się do niego z pięścią
-posłuchaj mnie, wiem, że źle zrobiłem i was przepraszam, nie chcę wam przeszkadzac, ale też nie wyobrażam sobie życie bez ciebie Hermiono, więc postanawiam się z wami pożegnac
-Ron co ty chcesz zrobic ? -zapytała wstrząśnięta Miona
-Mionka zostaw go, on gra na uczuciach, idź stąd i przestań się wygłupiac -warknął wkurzony
-przepraszam was za wszystko - wyciągnął różdżkę wymierzył w siebie
-Ron przestań! - wrzasnęła Miona
-kocham cię, ale ty jesteś z Fredem, więc żegnaj - wycelował różdżką w siebie - Avad
-Ron! - przerwała mu Hermiona - przestań, idź spac porozmawiamy jutro, błagam nic sobie nie rób
-nie rozumiesz ja cię kocham a ty mnie nie! - wrzasnął
-Ron ja cię kocham!
-że co ?! - wkurzył się nie na żarty Fred
-pogadamy za chwilę Freddie
-kochasz mnie? - zdziwił się Ronald
-tak, ale jutro pogadamy, idź spac, bo muszę pogadac z Fredem
-dobrze, będę na ciebie czekał - uśmiechnął się do niej i poszedł. Fred wszedł do namiotu wkurzony, a Mionka za nim.
-Fred ja przepraszam, ale
-ale co ? bawiłaś się mną, już wszystko jasne, tylko po co tyle zmyślałaś, po co ?! -przerwał jej
-nie Fred, to nie tak ja po prostu musiałam coś zrobic, sam widziałeś wycelował w siebie, już mówił
-i ty mu uwierzyłaś ?
-kocham cię Fred, ale on jest moim przyjacielem
-po tym co ci zrobił? - znów jej przerwał
-a ty nigdy nie byłeś tak bardzo zakochany ?
-tak byłem, a raczej jestem, teraz w tobie
-Fred proszę pomóż mi z nim jutro porozmawiac
-ach no już dobrze, a teraz do spania - pocałował ją w czoło i się położyli.


O to rozdział 7 , przepraszam wszystkich, że tak długo czekaliście, ale nie miałam ostatnio weny, dziękuję wam za komentarze i Pozdrawiam! ;]