Mionę obudziły ciepłe promienie słońca, gdy muskały ją delikatnie po dłoniach. Otwarła oczy. Zdziwiła się gdy obok niej nie dostrzegła Freda. Ginny też nie było w pokoju, więc Mionka wstała. Na zegarze była godzina dziesiąta. Ubrała się w luźny, żółty podkoszulek, krótkie jeansowe spodenki i czerwone trampki. Odświeżyła się w łazience. Zrobiła sobie wysokiego kucyka. Wyglądała uroczo.
Zeszła do kuchni. Nikogo nie zastała. W całym domu było cicho. Przejęła się. Wyszła do ogrodu, pusto, nikogo nie było. Zaczęła się już bać nie na żarty. Pomyślała, że poszli nad pobliskie jezioro, w końcu jest lato. Ruszyła więc w kierunku jeziora. Miała przeczucie, że ktoś ją śledzi. Jej serce waliło jak młot.
Doszła nad jezioro, nikogo nie było. Usiadła na pojedynczym głazie i zaczęła płakać, bała się.
Nagle ktoś zakradł się od tyłu, dłońmi zakrył jej oczy i usta. Szarpała się, krzyczała. Jednak po chwili druga osoba wzięła ją na ręce, trzecia osoba pomagała drugiej. W jednej chwili wszystko zniknęło, a Miona upadła na ziemię. Usłyszała głos zza krzaków ,,Tak właśnie działają nasze magiczne postacie". Następnie usłyszała śmiechy i rechoty oraz oklaski. Zdenerwowała się. Poszła w kierunku krzaków. Zaczęła krzyczeć na Freda i George'a za te ich głupie dowcipy. W końcu wydarła się też na resztę ludzi, że jej nie pomogli. Odwróciła się na pięcie i ruszyła zdecydowanym krokiem w kierunku Nory. Biegła za nią jedna postać, to Fred.
-Ej! Mionka, zaczekaj!
-Ani mi się śni! - Krzyknęła.
Podbiegł do niej i wziął ją na ręce.
-Mionka proszę nie gniewaj się, to dla zabawy. - Wyszczerzył zęby.
-Wy wszystko robicie dla zabawy, nawet nie wiesz jak się bałam!
-Przepraszam. - Postawił ją na ziemię. Odwróciła się od niego i szła w inną stronę.
Znów do niej podbiegł.
-Fred zostaw mnie. -Powiedziała opanowanym głosem.
-Nie.
-No proszę zostaw mnie, chcę byc sama.
-Nie zostawię cię do puki mi nie odpowiesz. Jesteś zła? - Złapał ją za nadgarstki i spojrzał w jej śliczne oczy.
-Tak.
-Przepraszam. Jesteś zła? -Tym razem zbliżył ją do siebie.
-No trochę. - Pocałował ją i zapytał ponownie.
-A teraz jesteś zła?
-Hmmm...A teraz już mi przeszło. - Uśmiechnęła się. Szli i rozmawiali, całkowicie oddalili się od Nory i reszty. Mijali dużo różnych miejsc. W końcu się zatrzymali i usiedli na trawie. Długo nic nie mówili, byli wpatrzeni w swoje oczy. Przyciągnął ją do siebie, w połowie leżała na nim. Zbliżyła swoją twarz do jego. Pocałowali się, długo ich twarze były splecione.
-Fred...-Zaczęła.
-Tak kochanie?
-Czujesz coś jeszcze do Angeliny?
-Tak. - W jednej chwili oddaliła się od niego.
Skuliła nogi. Gdy Fred zauważył, że posmutniała dodał.
-Czuję do niej złość i nienawiść. - Usiadł obok niej, jednak ona nie reagowała, dalej siedziała skulona ze smutną miną.
-Ej! Halo, Mionka. Ziemia do Hermiony, Ziemia do Hermiony. - Żartował. Nie reagowała. Nagle przewróciła go na plecy, teraz ona leżała na nim dodała.
-Nieźle umiem grac, prawda?
-I za to cię kocham. - Teraz on ją przewrócił na plecy i leżał na niej. - Ale siły to nie masz wiele...- Pocałował ją-Bo nie umiesz mi się oprzeć - ponownie ją pocałował.
-Ach tak?-Obróciła go na plecy - Ty też mi się nie umiesz oprzeć - Pocałowała go.
Zeszła z niego. Popatrzała się na niebo i natychmiast wstała.
-Co się stało? - Zapytał.
-Zobacz, tak dobrze się bawiliśmy, że nie zauważyliśmy jak się ściemniło. Musimy wracać, bo się pewnie o nas martwią.
-Nie! -Krzyknął.
-Słucham? O co ci chodzi?
-Tylko nie to! Nie chcę wracać. -Udał smutną minę.
-Heh...Freddie, musimy. - Szli razem trzymając się za ręce. Napawali się swoją bliskością.
Po dwóch godzinach dotarli do domu, cali byli przemoknięci, gdyż wakacyjny deszcz dał się im we znaki.
Molly zaczęła im od progu matkować, bała się, że Gryffonka zachoruje.
Po kolacji bliźniacy poprosili wszystkich do salonu. Gdy wszyscy się rozsiedli wygodnie, wparowali bliźniacy. Zaczęli mówić.
-Zapraszamy..-Pierwszy mówił Fred.
-Was..
-Na...
-Jutrzejszy...
-Nasz...
-Występ...
-Dowcipów...
-Który...
-Odbędzie...
-Się...
-O godzinie...
-dziewiętnastej.
-Nie zapomnijcie...
-Przynieść...
-Pop corn'u...
-I...
-Bananów...
-Oraz...
-Bekonu.
-Dziękujemy za uwagę, możecie się rozejść. -Zakończyli równocześnie. Ginny wychodziła już z salonu gdy Harry złapał ją za rękę. Chciała się uwolnić, lecz spojrzała w jego oczy, nie dała rady miłość w jej sercu do Harry'ego dalej dawała się we znaki. Poszła z nim. Zaprowadził ją do pokoju Rona, akurat nie było go.
-Ginny...-Zaczął.-Wiem, że nawaliłem ale przepraszam, kocham cię, wybacz mi proszę.
-Harry, ja...Nie mogę po tym co zrobiłeś moje serce dalej płacze, proszę daj mi spokój. - Uroniła łzę, po czym wyszła szybko z pokoju. Kiedy Ginny weszła do pokoju, Miona leżała na łóżku czytając książkę.
-Hermiona co myślisz o tej sprawie z Harrym? Powinnam mu wybaczyć? Jak myślisz? - Po tych słowach Hermiona natychmiast odłożyła książkę.
-Ginny czy kiedykolwiek oprócz tej sytuacji powiedział do ciebie w ten sposób?
-Niee.
-No więc uważam, że prawdopodobnie była to jednorazowa sytuacja ale porozmawiaj z nim, opowiedz o swoich uczuciach, otwórz się. Wyrzuć przed nim wszystko co czujesz. Zobacz jak zareaguję, myślę, że wtedy będziesz sama już pewna co robić.
-Wow Hermiono, te książki jednak mają na ciebie wpływ. -Zaśmiała się ruda. Przytuliły się. Czuły, ze ich przyjaźń z każdą chwilą rośnie w siłę.
O to kolejny rozdział, zapraszam do komentowania ;)
Pozdrawiam!
HMMMMMM TE KSIĄŻKI NA PRAWDĘ DAJĄ SIĘ WE ZNAKI EWELINO xD NA PRAWDĘ ;D ŻYCZĘ DUŻO WENY I MAM NADZIEJE ,ŻE NIGDY CI JEJ NIE ZABRAKNIE ;D
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAAAAwww <3 Dawno tu nie komentowałam :c przepraszam :* kocham tego bloga ♥♥♥ czekam na kolejny rozdział i WENY :* zapraszam też do mnie :3 http://dramiona-na-zawsze-razem.blog.onet.pl/ ~Alokin
OdpowiedzUsuńhej hej :3 u mnie nowy rozdział //dramiona-na-zawsze-razem.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńSupcio rozdział zresztą tak jak każde inne pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuń