wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział 19

Hermiona właśnie wychodziła z pokoju, gdy nagle ktoś od tyłu ją chwycił w pasie, przyciągnął ją do siebie i czule pocałował. Emocje przejęły kontrolę nad tą dwójką ludzi, zaczęli się całować i pieścić. Oczy miała zamknięte nie wiedziała kto to był, gdy w końcu chciała się przekonać kto to, obudziła się. Ten sen zawsze był taki sam, Granger nie wiedziała co on oznacza. Po tej krótkiej drzemce, postanowiła jeszcze chwilę odpocząć na tarasie, wpatrywała się w niebo, próbując sobie przypomnieć lub uświadomić kim jest ten tajemniczy adorator jej snów. Zmrużyła oczy i pogrążyła się w myślach. "Ktoś" cicho zbiegł na taras i delikatnie cmoknął Mionkę w policzek. Pomyślała ,,Czyżby znowu powtórka ze snu?!". Jednym ruchem otworzyła oczy i ujrzała Ronalda.
-Co robisz? - Zapytała zdziwiona.
-Yhm...Myślałem, że śpisz.
-Nie, nie śpię, dlaczego mnie pocałowałeś?
-To było po przyjacielsku. -Zarumienił się. Dziewczyna spojrzała mu w oczy, widziała w nich dziecko, które w życiu ma pecha, które płacze i błaga o litość, które kocha, które chce być kochane. Ron zauważył jak długo Hermiona wpatruje się w niego, chciał wykorzystać okazję. Zbliżył swoją głowę do niej, jego usta były blisko jej ust. Hermiona wpatrzona w jego oczy jak w obrazek. Już ją delikatnie musnął końcówką jego warg, gdy nagle Miona spostrzegła co robi i wynurzyła się z myśli.
-Ronald!- Chłopak automatycznie oddalił się od dziewczyny.
-Przecież chciałaś tego. - Posmutniał.
-Nieprawda! Tak nie wolno! Ja, ja, ja się tylko zapatrzyłam...
-W moje oczy?
-Tak, nie dawno czytałam o magii oczu i chciałam sprawdzić. -Jej tłumaczenia były wiarygodne.
-W takim razie przepraszam, nie chciałem do tego doprowadzić, przy tobie tracę zmysły.
-Och...Nic się takiego nie stało, na szczęście, ale zapomnijmy o tym i nigdy już tego nie wspominajmy, dobrze?
-Szkoda, ale jeśli to cię zadowoli to dobrze, zgadzam się.
 Dziewczyna nie odezwała się słowem. Znowu zanurzyła się w myślach,zamykając oczy, chłopak nie chciał jej przeszkadzać, więc delikatnie wszedł do domu.
Ponownie ktoś wszedł na taras, tym razem zbliżył się do Hermiony i namiętnie ją pocałował w usta. Miona otworzyła oczy, zobaczyła tylko rudą czuprynę. Natychmiast się oderwała od tej osoby, bojąc się, że jest nią Ron.
-Co się stało, moje pocałunki straciły dla ciebie smak? - Zaśmiał się rudzielec.
-Och Fred, jak się cieszę, że to ty. - Uścisnęła go najmilej jak mogła.
-Chwila. A spodziewałaś się kogoś innego?
-Nie tylko wiesz, że Ron mnie dalej kocha, bałam się, że to on.
-Spróbowałby tylko tknąć moją księżniczkę, to bym mu z twarzy zrobił omlet.
-Kochany jesteś. - Cmoknęła go w polik.
-Hermi zobacz jak pięknie zachodzi słońce, może się przejdziemy?
-Może to dobry pomysł, bo muszę z tobą porozmawiać.
-Brzmi groźnie, mam nadzieję, że wcale tak nie jest. - Wyszczerzył zęby. Nie odpowiedziała mu. Chwyciła go za rękę i poprowadziła na pobliskie skałki. Była zdenerwowana, w pewnym momencie chłopak spojrzał w jej czekoladowe oczy, przytrzymał jej twarz rękoma i pocałował.
-Lepiej? Już się nie będziesz denerwowała? - Rzucił jej promienny uśmiech, lecz dziewczyna tylko się rozpłakała.
-Mionka co jest? Coś nie tak zrobiłem? - Zaniepokoił się.
-Nieee - Powiedziała w płaczu.
-To o co chodzi? - Otarł jej łzy. Lecz ona zaczęła się tylko jąkać, bo nie mogła się wysłowić jednocześnie płacząc.
-Mionkaa, uspokój się, będzie dobrze. - Pocieszał ją, lecz nie wiedział o co chodzi. Po chwili uspokoiła się, przestała płakać.
-Fred...Posłuchaj, dzisiaj rano dostałam list od moich rodziców. Napisali mi, żeby jutro wracała do domu z z samego rana. Muszę im jakoś pomóc w zarobkach, bo oficjalnie moja rodzina ma miano bankrutów. Moi rodzice stracili pracę i przez ostatni miesiąc muszę im pomóc.- Chłopak przytulił dziewczynę, chciał, żeby wiedziała, że ma jego wsparcie.
-Kochanie, zobaczysz będzie wszystko dobrze, wytrzymamy bez siebie miesiąc, będzie dobrze - pocałował ją w czoło- powiedziałaś już reszcie mojej rodziny i okularnikowi?
-Nie jeszcze nie. Fred możesz zrobić to za mnie i im powiedzieć?
-Dla ciebie wszystko.

***Następnego dnia***

Fred obudził się, spojrzał na zegarek, spostrzegł godzinę dziesiątą. Zaklął pod nosem, bo wiedział, że Miona miała opuścić ich dom o ósmej. Wstał w nadziei, że jeszcze ją zastanie, pobiegł do pokoju Gryfonek. Hermiony łóżko było ładnie zaścielone, jej samej w nim nie było. Wiedział, że już za późno i nie ma się jak z nią pożegnać.


O to kolejny rozdział, przepraszam, że taki krótki, mam nadzieję, że się podoba. Proszę o komentarze. Pozdrawiam!

2 komentarze:

  1. No to tak:
    Ron- wypierdalaj!
    Oficjalne hasło fanów blogaxD
    Rozdział krótki ale fajny. Zresztą może się spotkamy to się bójxD

    OdpowiedzUsuń
  2. Może i ten rozdział był krótki ale taki wciągający że ledwo co odeszłam.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń